Po co się badać i jak często?
Pytając się w środowisku dietetyków, czy zlecają oni wykonanie badań laboratoryjnych, otrzymałam różne odpowiedzi. Niektóre mocno mnie zszokowały, a zarazem zaniepokoiły. Dlaczego tak wielu specjalistów nie opiera się o szczegółowe wyniki badań i to te najbardziej aktualne? Temat ten skłonił mnie do przemyśleń w tej sprawie. Jestem dietetykiem ponad 13 lat i od samego początku opierałam się na wynikach badań i to bardzo szczegółowych. Niejednokrotnie słyszałam od pacjentów, że nigdy w życiu nie robili co niektórych parametrów, które dla mnie, jako dobrego dietetyka są nieodłącznym elementem pozwalającym mi właściwie skomponować zalecenia żywieniowe jak i indywidualnie dopasować jadłospis, z uwzględnieniem również preferencji smakowych czy trybu pracy dla konkretnej osoby.
W dzisiejszym świecie, w zabieganiu i ciągłym braku czasu, często zapominamy o własnym zdrowiu. Pociąga to za sobą pasmo wielu zdarzeń: złe odżywianie, początkowo nadwaga, z czasem otyłość, a później dodatkowo jedno, dwa, trzy i więcej schorzeń cywilizacyjnych i towarzyszące przy tym złe samopoczucie. Myślimy sobie: co tam wzdęcie, zaparcie czy ból głowy… A to tylko jedne z symptomów chorobowych, mówiące, że zaczęła się spirala codziennych złych nawyków, którą ciężko będzie zatrzymać.
Ale wróćmy do pytania tytułowego! Czy jesteśmy w stanie dowiedzieć się, co nam jest, zmieniając tylko żywienie? Otóż nie! Bez wyników badań nie wiadomo, czy wątroba pracuje prawidłowo, czy nie jest przeciążona produktami żywnościowymi, które tak bardzo lubimy jeść, i to codziennie. A jeśli problemem jest dna moczanowa, a w ogromnej ilości jedzone są, np. pomidory, papryka czy ziemniaki, to, czy chorzy zdają sobie sprawę, że pogłębiają swoją chorobę, która tak bardzo często paraliżuje, po prostu z bólu?
A co z witaminami, a może i bardziej z ich niedoborami. Weźmy przykładowo witaminę D. Czy społeczeństwo jest świadome tego, że organizm ludzki potrzebuje jej, chociażby do prawidłowego funkcjonowania tarczycy? A w dzisiejszych czasach wręcz plagą jest głównie niedoczynność tarczycy, szczególnie typu Hashimoto, gdzie nasze komórki atakują właśnie nas samych. Jest to jedna z chorób w grupie autoagresywnych schorzeń, która dotyka nie tylko dorosłych, ale coraz częściej dzieci. Przyczyną jest brak suplementacji m.in. witaminą D, która powinna być nieprzerwanie stosowana najlepiej od września, aż do czerwca. Oczywiście wyjątkowo, może być skrócona, gdy skrajne miesiące są słoneczne. Natomiast jeśli jakikolwiek człowiek unika przebywania na słońcu nawet w okresie letnim, to suplementacja witaminą D powinna być całoroczna, bez jakiejkolwiek przerwy. Oczywiście przy temacie tarczycy można by wymieniać wiele innych niedoborów, np. tyrozyny, jodu, selenu czy kwasów tłuszczowych omega-3. Tak jest przy każdym ze schorzeń. Pacjent, u mnie w gabinecie, często zastanawia się, czego mu nie wolno spożywać w czasie trwania kuracji, ale najczęściej nie myśli o tym co powinien dostarczyć dodatkowo własnemu ciału, żeby powoli, lecz systematycznie wychodzić z konkretnego schorzenia i wracać do zdrowia.
Jak wiele osób w dzisiejszym społeczeństwie wie, że cholesterol jest nam potrzebny? Jego wzrost świadczy o pewnym problemie, który w sposób bardzo przejrzysty pokazuje nam organizm za pomocą wyników badań laboratoryjnych. A kto wie, co trzeba zrobić, by w sposób naturalny obniżyć poziom cholesterolu we własnym organizmie, oczywiście jeśli jest to w ogóle konieczne? Niejednokrotnie wystarczy uzupełnić niedobory kwasów tłuszczowych omega-3 i frakcje lipidowe wracają do normy. Paradoksalnie wcale nie trzeba ograniczyć co niektórych produktów żywnościowych, tj. jajka, a wręcz zwiększyć spożycie innych, np. oleju lnianego wysoko linolenowego tłoczonego na zimno, o czym niestety wielu specjalistów już nie mówi. Czyżby z niewiedzy? Nie sądzę, ale to, pozostawiam już dla Państwa do własnych przemyśleń.
Jeżeli przychodzi do mnie pacjent i skarży się na ciągłe zgagi, a do tego widzę wynik moczu o wartości pH 5, to moje myśli od razu kierowane są na przeanalizowanie żywienia. Oczywiście niemal zawsze okazuje się, że równowaga kwasowo-zasadowa jest mocno przesunięta w kierunku kwasowym, co z kolei świadczy o niewielkim spożywaniu produktów alkalizujących, m.in. warzyw, na rzecz produktów mocno zakwaszających, typu białe pieczywo, nabiał, wszelkiego rodzaju produkty zawierające cukry proste. Co za tym idzie? Ciągłe, permanentne zmęczenie organizmu, nieustająca senność i niemożność wysypiania się, a wręcz brak energii do codziennego funkcjonowania w życiu.
Jak temu zaradzić? Oczywiście poprawą jakości odżywiania. Tak nawiasem, to ciekawe, jak wielu ludzi jest dziś przejedzonych, a niedożywionych. Mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że w dzisiejszych czasach ludzi można podzielić na dwie grupy. Do pierwszej, niestety przeważającej, zakwalifikowałabym wszystkich tych, którzy jedzą produkty i posiłki o niskiej jakości i znikomej wartości odżywczej i choć nie są głodni, najczęściej źle się czują i nie mają chęci do życia. W drugiej natomiast są wszyscy Ci, którzy się odżywiają produktami odżywczymi, pełnowartościowymi i oczywiście ci czują się wyśmienicie, są pełni energii i aż chce im się żyć, ale tak naprawdę, pełnią życia.
Tak wiele osób mówi o profilaktyce! A Ty, kiedy ostatni raz sprawdzałeś/-aś poziom kwasu moczowego, albo profil tarczycowy? Nie tylko TSH, ale i FT3, FT4, anty TPO i anty TG!!! Czy w ogóle kiedykolwiek badałeś/-aś te parametry? Bo jeśli nie, to chcę byś wiedział/-a, że wiele osób trafiających do mojego gabinetu czuło się dobrze (tak im się przynajmniej wtedy wydawało), chcieli tylko schudnąć. Jakież było zdziwienie, po zrobieniu kompletu wyników badań, że tak wiele trzeba poprawić, a czasem i naprawić, bo się „popsuło”, bo nie działa jak trzeba!
Zachęcam każdego z Was, by badać się profilaktycznie przynajmniej raz do roku. Wtedy szybciej i łatwiej można zadziałać, bez większych strat na własnym zdrowiu i samopoczuciu. Podstawowe wyniki, które warto cyklicznie powtarzać to nie tylko morfologia i ogólne badanie moczu, ale również: glukoza, profil lipidowy, próby wątrobowe, bilirubina, kreatynina, kwas moczowy, elektrolity, CRP, czy poziom witaminy D. Polecam i nie dajcie się oszukać tym, którzy twierdzą, że bez wyników badań można wszystko poprawić, bo co poprawimy, jeśli nie wiemy, w czym leży problem?
Z serca zachęcam Cię do systematycznego wykonywania badań laboratoryjnych i zapraszam do skorzystania z pierwszej konsultacji dietetycznej z analizą i interpretacją wyników badań laboratoryjnych
Jeśli chcesz się przebadać kompleksowo, a co ważne profilaktycznie, to poniżej znajdziesz wykaz badań (z podziałem na refundowane), które polecam wykonać:
1. Morfologia (NFZ)
2. Mocz (NFZ)
3. Glukoza (NFZ)
4. Insulina
5. HbA1c (NFZ)
6. AsaAt (NFZ)
7. AlAt (NFZ)
8. GGTP (NFZ)
9. Bilirubina (NFZ)
10. Cholesterol całkowity (NFZ)
11. HDL (NFZ)
12. LDL (NFZ)
13. Trójglicerydy (NFZ)
14. Kreatynina (NFZ)
15. Mocznik (NFZ)
16. Kwas moczowy (NFZ)
17. Sód (NFZ)
18. Potas (NFZ)
19. Chlorki (NFZ)
20. Żelazo (NFZ)
21. Ferrtyna (NFZ)
22. CRP (NFZ)
23. TSH (NFZ)
24. fT4 (NFZ)
25. fT3 (NFZ)
26. antyTPO
27. antyTG
28. Witamina D3 25-OH
29. Witamina B12
30. Homocysteina
31. D-dimery
Jeśli występuje podejrzenie boreliozy, candidy lub pasożytów polecam również wykonać biorezonans.
0 komentarzy